powiadomienia o rozdziałach.

powiadomienia o rozdziałach.

środa, 3 października 2012

Rozdział 7.


*Oczami Ed'a*

Siedziałem w kuchni przy stole i czekałem, aż woda  w czajniku się zagotuje bym mógł zrobić mnie i Louis'emu ciepłej herbaty waniliowej.
Tomlinson wszedł do kuchni ubrany w moją ulubioną granatową koszulkę i szare spodnie dresowe. Wyglądał marnie. Wielkie wory pod oczami i blade policzki, jeszcze niedawno czerwone od łez, i smutek doskonale dostrzegalny na jego twarzy, tworzyły obraz rozpaczy i cierpienia.
 Chłopak usiadł na stołku na przeciwko mnie, położył ręce na stole i strzelając palcami u rąk zaczął.
-Więc, Ed bardzo Ci dziękuję, że zabrałeś mnie do siebie. Ja.. ja nie wiem co bym zrobił, gdyby nie Ty.
-Lou. Nie ma sprawy. Przecież wiesz, że się przyjaźnimy i zawsze Ty, Liam, Harry, Niall czy Zayn. Możecie na mnie polegać. Pamiętaj o tym.  - zapewniłem go.
-Dziękuję. - powiedział, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu, lecz po chwili znowu zniknął.
 Westchnąłem i wstałem z mojego miejsca, aby zalać nam herbatę. W czasie, kiedy ona zaparzała się, postanowiłem zrobić coś do jedzenia. Wyciągnąłem z szafki nutellę oraz chleb i zacząłem smarować kromki słodką masą. Kiedy już wszystko było gotowe, wziąłem kubki w gorącym napojem i postawiłem je na stole.  
 Louis zgarnął jeden w dłonie i przyłożył do ust, zmaczając usta w wywarze.  Odwróciłem się jeszcze po talerz z kanapkami i także postawiłem je na stole, po czym z powrotem usiadłem w  na swoim miejscu. Po czym zaczęliśmy  konsumowanie przygotowanych przeze mnie kanapek.
                    ***
-Dlaczego nic nie zjadłeś? - zapytałem Louis'ego. Zbierając brudne naczynia że stołu i wkładając je do zmywarki.
-Wypiłem herbatę. A po za tym nie jestem głodny. - odpowiedział szatyn, wycierając stół.
-Taaa.. Okay powiedzmy, że Ci wierzę. - powiedziałem bez przekonania. - Chcesz może oglądnąć jakiś.. - Nie dokończyłem, bo w tym właśnie momencie zabrakło prądu i zgasły wszystkie światła pogrążając nas u kompletnej ciemności.

 *Oczami Eleanor*

Byłam oszołomiona tym, co wydarzyło się tutaj jeszcze pół godziny temu. Kompletnie nie rozumiałam zachowania Harry'ego, jak i Louis'ego. Nie spodziewałam się, że członkowie tak sławnego zespołu, którzy reklamowani są na ślicznych, miłych oraz uroczych chłopców, tak na prawdę nie są prawie wogóle do nich podobni.
 No, cóż może jednak się mylę, ponieważ osobiście poznałam ich kilka godzin temu. W dodatku sprzyjały nam nie korzystne do tego warunki.        
 Siedzieliśmy teraz razem  na kanapie w salonie wsłuchując się w ustające już dudnienie deszczu o szyby. Nikt nie miał odwagi, aby się odezwać. Była to bardzo niezręczna cisza.
 Jednak po kilku minutach została przerwana przez Danielle.
-Burza już powoli ustaje. Dziewczyny powinnyśmy się już zbierać. Jest już późno. - po czym wstała ze swojego miejsca na kanapie.
 W tym samym momencie usłyszeliśmy, że drzwi wejściowe się otwierają, a do środka ktoś wchodzi.
-Liam to ty? - zapytał Niall, wychodząc z pokoju do hallu.
-Tak. Nagle na ulicach zrobiło się ciemno, chyba brakło prądu, a po za tym Lou nigdzie nie było. Martwię się o Niego. - na chwilę zastygł w miejscu. - Em.. A dlaczego u nas jest prąd?
-Nie ma. Mamy przecież panele słoneczne. A, że było dzisiaj trochę słońca to się naładowały i dzięki temu jest światło. - odpowiedział, po czym pomógł mu zdjąć mokrą kurtkę i zaniósł do łazienki. Liam natomiast zdjął jeszcze buty, wszedł do salonu i klapnął na fotel.
-I co z Lou? - zapytałam zaciekawiona.
-Nie wiem. Nie mam pojęcia gdzie On jest. A jak z Harry'm? - zapytał patrząc po nas z troską i ciekawością w oczach.
-Udaje, że nie potrzebuje nikogo. Jednak widać po nim, że jest zagubiony. - odpowiedział Zayn, który właśnie wszedł do pomieszczenia i przysiadł na podłokietniku fotela, na którym siedział Liam.

*Oczami Liam'a*

 Dziewczyny już dawno wyszły. Leżałem teraz w moim łóżku i rozmyślałem nad wydarzeniami dzisiejszego dnia. Pocałunek z Zayn'em. Kłótnia Louis'ego i Harry'ego. No i jeszcze to dziwne zdanie, które Danielle powiedziała mi zanim wyszła. "Zastanów się kim jesteś, a ja to uszanuję" , a kiedy chciałem ją pocałować to uśmiechnęła się zakłopotana i pokręciła głową. Nigdy nie zrozumiem kobiet.
  Leżałem jeszcze chwilę rozmyślając i nawet nie spostrzegłem, kiedy odpłynąłem w objęcia Morfeusza.
-------------------------------------
Hej, cześć i czołem! Jak widzicie jestem już z nowym rozdziałem (przepraszam, że taki krótki). Tak. Wiem, że znowu jest trochę później niż powinien, ale cóż.. podziękujcie panom z Neostrady Orange. Dziękuję tym 32 osobom które obserwują tego bloga jak i tym 10 osobom za wysiłek jaki włożyły w skomentowanie ostatniego rozdziału. Massive thank you!